Posty

„Którzy pękają, a którzy liżą podłogę” – notatki Dominy po wielu sesjach

  Po tylu sesjach wiem jedno: sub to nie człowiek. Sub to materiał. A materia różnie się zgina, inaczej pęka. Nie szukam już „uległych”. Nie potrzebuję zachwytów. Potrzebuję ciał, które reagują jak chciałam — i psychik, które rozkładają się zgodnie z moją mapą . I dlatego po każdej serii tramplingu, po każdej sesji milczenia, deptania, kontroli oddechu i zmysłów — robię notatki. Typ pierwszy: Łamliwy Ten, który myśli, że chce. Który przychodzi, pełen fantazji. Podniecony wyobrażeniem o sobie na moich stopach. Pierwsza sesja: euforia. Druga: niepewność. Trzecia: cisza. Czwarta: blok. Blok w ciele. Blok w psychice. Zaczyna się rozpad: „Nie wiedziałem, że to aż tak.” „Czułem się… zbyt mały.” „Chciałem wrócić, ale coś we mnie się cofnęło.” Nie wracają. Albo wracają — bez sensu. Już nie jako suby, tylko jako fantazje po zawale. To ci, którzy myślą, że „bycie niczym” to metafora. A potem nie potrafią unieść jej dosłowności. Typ drugi: Klejący się Ten, któr...

„Był miękki. Nie fizycznie – mentalnie” – zapis Dominy po sesji

  Nie patrzył mi w oczy. I dobrze. Gdyby spojrzał, zobaczyłby, że jestem całkowicie spokojna. Nie było we mnie nic z podniecenia. Tylko koncentracja . Precyzyjna. Kliniczna. Chciałam sprawdzić, jak długo jego psyche utrzyma integralność, gdy zacznie go opuszczać poczucie kontroli nad rzeczywistością. Zaczęłam od milczenia. Cisza jest moją ulubioną bronią. W niej odbijają się wszystkie jego nadzieje i lęki. Zbliżyłam się do niego powoli, boso. Chciałam, by słyszał tylko oddech i kroki. Nie dotykałam go dłońmi. Nie rzucałam rozkazów. Nie prowadziłam go słowami. Pozwoliłam mu zatonąć w niepewności. Stanęłam na nim. Jednym krokiem. Potem drugim. Znałam jego ciało. Wyczuwałam napięcia. Przesuwałam ciężar z pięty na palce, obserwując mikrodrgania. Był miękki. Nie fizycznie — mentalnie. Nie próbował być dzielny. Nie udawał twardego. Nie miał masek. To był czysty dostęp. Chodziłam po nim jak po ziemi, która oddycha. Brzuch, klatka, biodra, znowu brzuch. Powol...

„Nie jesteś sobą, kiedy jestem na tobie” – trampling psychodeliczny

  Wszystko zaczęło się od ciszy. Nie zapowiedziała, co zrobi. Nie odezwała się. Zamknęła drzwi, powoli zdjęła płaszcz, weszła na dywan i… spojrzała na mnie, jakby nic nie musiała mówić. To spojrzenie było pierwszą stopą, którą postawiła na mojej świadomości . Leżę. Ciało gotowe. Oddycham, jak kazała wcześniej – wolno. Cicho. Słyszę stuk obcasa, który w końcu znika. Zostaje tylko jej bosa stopa. I wtedy wchodzi na mnie. Najpierw jednym krokiem – jakby testowała , czy nie pęknę. A potem powoli, bez słowa, całą sobą stanęła na moim brzuchu . Nie było bólu. Było... coś innego. Zniekształcenie. Jakby moje wnętrze rozszerzyło się do granic. Jakby moje ciało się rozciągało w inne wymiary. Oddycham. Czuję ją wszędzie. Coś się dzieje w moim umyśle. Jej ciężar nie tylko zgniata klatkę piersiową. On przesuwa myśli . Nagle nie jestem pewien, czy ja to ja. Mam wrażenie, że jestem podłogą… A potem — że jestem nią. Nie wiem, czy to pot. Czy łzy. Czy... rozpad. Jej stopa...

Odpowiedź Dominy: „Nie myl ciszy z zapomnieniem”

  Milczałam, bo chciałam zobaczyć, czy zamilkniesz. Nie zamilkłeś. Więc teraz słuchaj uważnie. Dziękujesz mi za to, że cię zdeptałam. Za to, że pozwoliłam ci zniknąć . Za to, że poczułeś się platformą, podłogą, niczym. I za to, że nie chciałeś już być kimś. Ale to nie ja zrobiłam z ciebie nic . Ty zrobiłeś to sam. Ja tylko na tym stanęłam. Wiesz, ilu subów pisze mi po sesji, że „coś się w nich zmieniło”? Że „teraz już wiedzą, kim są”? Że „czują mój ciężar jeszcze długo po tym, jak mnie nie ma”? Za każdym razem… uśmiecham się dokładnie tak samo. Bez litości. Bez wzruszenia. Z tą samą zimną satysfakcją. Bo wasza przemiana mnie nie rusza. Wasza wdzięczność mnie nie wzrusza. Wasze emocje — to dla mnie materiał. Surowiec, na którym buduję. Ty myślisz, że coś ci dałam. A prawda jest taka, że zabrałam. Cząstkę, którą nigdy już nie odzyskasz. Nie musiałam nawet podnosić głosu. Wystarczyło, że postawiłam obcas na twojej klatce piersiowej i nie spojrzałam ci w oczy...

Dziennik Instalacji

  (Zapis przemiany jednego z moich subów – dzień po dniu) Dzień 1 – Rozpoznanie materiału Przyszedł punktualnie. Milczący. Trochę spięty, ale nie zgrywał bohatera. Nie zadawał pytań. Nie próbował żartować. Już wtedy widziałam: materiał dobry. Może chłonąć. Może pęknąć. Kazałam mu położyć się na ziemi. Bez dotyku, bez wprowadzenia. Stanęłam na nim w szpilkach — od razu, bez wahania. Reakcja? Drżenie, ale bez ucieczki. Ciało jakby... czekało. Już wtedy wiedziałam, że on nie przyszedł na trampling. On przyszedł zniknąć. Dzień 3 – Cisza jako forma języka Po trzech dniach znów pojawił się — tym razem bez maila, bez pytania. Usiadł w kącie pokoju. Czekał. Nie powiedziałam ani słowa. Weszłam, stanęłam na nim w bosych stopach i trwałam. Nie wiem ile — 20 minut? 40? Nie patrzył na mnie. Zaczął się proces przedefiniowania: on nie był już gościem. Był podłogą. I sądząc po pulsie pod moimi stopami, był z tego dumny. Dzień 6 – Pierwsze zatarcie Zabrałam mu zmysły. Opask...

„Zostałaś mi w ciele” – list suba po tramplingu

  Pani, Nie wiem, od czego zacząć, bo nic, co powiem, nie odda tego, co wydarzyło się wczoraj. Ale muszę napisać. Nie po to, żeby coś uzyskać. Nie po to, żeby Ci się przypomnieć. Piszę, bo zostawiłaś mi siebie w środku. A ja nie wiem, co z tym zrobić. Wiedziałem, że będzie twardo. Wiedziałem, że będzie boleć. Wiedziałem, że staniesz na mnie i że będę musiał to wytrzymać. Ale nie wiedziałem, że aż tak się rozsypię. Nie z bólu. Nie z lęku. Z tego, że przez kilka minut byłem dokładnie tam, gdzie zawsze podświadomie chciałem być — pod Tobą. Ale nie seksualnie. Dosłownie. Fizycznie. Psychicznie. Cały. Leżąc tam, słyszałem tylko Twój oddech i stukot obcasa. Poczułem, jak moje ciało przestaje być „moje”. Zacząłem być przestrzenią. Podłożem. Podnosiłaś się na mnie. Stawałaś bokiem, piętą, czasem ciężarem całych nóg. Nie patrzyłaś mi w oczy. I to właśnie zabiło mnie najmocniej. Twoja obojętność była większym ciężarem niż Twoja waga. Kiedy stanęłaś na moim br...

„Ciężar, którego szukałeś” – o tramplingu, który jest wszystkim poza tym, czym się wydaje

  Niektórzy widzą w tramplingu tylko akt fizyczny. Stopę. Ciało. Czasem szpilkę. Czasem bosą skórę. Ale nie o to chodzi. Nigdy nie chodziło. Trampling nie jest fetyszem. Trampling to wyrok bez przemocy, dotyk bez bliskości, dominacja bez słów. To akt, w którym kobieta nie schyla się nawet spojrzeniem , a mężczyzna leży, bo musi . Bo tylko wtedy czuje, że wszystko ma sens. Nie chodzi o ból. Chodzi o miejsce. Twoje miejsce. Tam. Pod spodem. Między obcasem a podłogą. W tej przestrzeni nie ma już pytań, nie ma ego, nie ma głosu. Jest tylko ciężar — mój ciężar — i ty. I coś w tobie wtedy cichnie. Nie to, co miałeś na myśli. Nie ten seksualny dreszcz. Coś głębszego. Coś, co nawet nie potrafi się już buntować. To nie boli. To ucisza . Kiedy staję na twojej klatce piersiowej — nie robię tego, żeby cię skrzywdzić. Robię to, by ci przypomnieć, kim jesteś, kiedy przestajesz udawać. Nie jesteś wtedy mężczyzną. Nie jesteś sługą. Jesteś podłogą. Jesteś tym, po czym p...