„Nie jestem fantazją. Jestem faktem.”
Wywiad-wyobrażenie z Dominą bez kompromisów Spotkałyśmy się w ciszy. Nie było small talku. Nie zapytała, jak minął mi dzień. Usiadła naprzeciwko mnie, w fotelu z wysokim oparciem, założyła nogę na nogę i spojrzała prosto w oczy. To spojrzenie nie pytało. To spojrzenie ustalało zasady. Ja: Jesteś jedną z nielicznych Domin w Polsce, które piszą regularnie i nie epatują ciałem. Dlaczego blog, a nie Instagram? Ona: Bo nie mam nic do pokazania. Ale mam dużo do powiedzenia. Na Instagramie trzeba się sprzedawać obrazem. A ja nie jestem produktem. Mężczyźni nie klękają przez selfie. Klękają przez słowo, które uderza ich dokładnie tam, gdzie coś w nich jest słabe. Ja: Twój styl pisania jest surowy, oszczędny. Czasem wręcz bezwzględny. Ona: Bo taka jest dominacja. To nie gra świateł, lateksu i pozowanych zdjęć. To moment, w którym mężczyzna nie wie, dlaczego zaczyna oddychać szybciej. To się nie dzieje w penisie. To się dzieje w kręgosłupie. Ja: Piszesz o subach z c...